Częst zaglądam do

piątek, 30 grudnia 2016

Makeup Revolution Beyond Flawless Ultra Eyeshadows

Jako wielbicielka paletek do makijażu, dzisiaj przedstawiam Wam mój najnowszy nabytek, Makeup Revolution Beyond Flawless Ultra Eyeshadows. Kupiłam ją niedawno w Hebe na 
ul. Floriańskiej. Lubię tą drogerię z racji  nietuzinkowych akcji promocyjnych, które zawsze są bardzo korzystne dla klienta.





Ponieważ moje zakupy przekraczały pewną kwotę paletkę mogłam kupić w cenie promocyjnej 34.99zł. Wcale nie planowałam kolejnego zakupu z kosmetyków kolorowych ale gdy zobaczyłam cenę po rabacie nie zastanawiałam się zbyt długo.

Do wyboru była paleta z pastelowymi kolorami i z połyskiem, ja zdecydowałam się na tę pierwszą, jednak po powrocie do domu zorientowałam się, że pani omyłkowo spakowała mi cienie błyszczące. Na początku nie byłam zachwycona i byłam skłonna wrócić do sklepu, żeby ją wymienić na tę właściwą ale okazało się, że w tej palecie są cienie zarówno pastelowe w kolorach nude jak i te z drobinkami. Ostatecznie zdecydowałam, że nie będę jej wymieniać i zapoznam się z nią bliżej.

opakowanie z tyłu 
Zacznijmy od początku, tak jak wspominałam powyżej, cienie kupiłam w cenie promocyjnej, w palecie znajdują się 32 kolory. Obudowa  palety jest klasyczna, czarna, plastikowa, charakterystyczna dla Makeup Revolution. Znacznie ciekawiej wygląda kartonik w którą jest ona spakowana, złoty, metaliczny z wytłoczoną nazwą produktu. Po otwarciu znajdujemy przezroczystą płytkę na której są wypisane poszczególne nazwy cieni. Jedyną rzeczą która przeszkadza mi osobiście jest zapach, mocno chemiczny, zapach farby, niestety nie należy on do najprzyjemniejszych. Pachną jak tanie cienie z kiosku za 2 zł. Miejmy nadzieję, że "aromat" szybko ulotni się z palety i nie będzie on przeszkadzał w aplikowaniu kosmetyku.

cienie
Po otwarciu zobaczymy ładne, duże lusterko dzięki któremu szybko i dokładnie można zrobić cały makijaż. Przez to, że jest ono pokaźnych rozmiarów, wieczko nie do końca jest stabilne i zamyka się pod swoim ciężarem.
Pierwsze dwa rzędy od lewej strony - idąc pionowo, to kolory nude, ciepłe i bardzo delikatne, kolejne to brązy począwszy od Light caramel który moim zdaniem jest brudnym złotem, skończywszy na Ground brown który jest już ciemniejszy (złoto pomieszane z brązem i zgniłą zielenią) bardzo ciekawy i co najważniejsze delikatnie połyskujący idealny do wieczorowego makijażu.



Kolejne dwa rzędy to róże, delikatne brzoskwinki, nieco bardziej żywsze od poprzedników. Mają też ciekawsze i weselsze nazwy, np. Papaya, Zorba, Pug czyli mops. Druga część palety jest zdecydowanie ciemniejsza i bardziej mroczna. Tutaj królują różnego rodzaju brązy począwszy od najjaśniejszego Sand dune(orzechowy kolor) a skończywszy na Blackest(czarny), Nightfall(ciemny grafit) czy Bistre(ciemy grafit z burgundowym, czasami śliwkowym połyskiem).


w świetle dziennym
w sztucznym świetle

Cienie są bardzo kremowe, przez co ich aplikacja jest bajecznie prosta, troszkę się osypują ale nie ma tragedii. Długo utrzymują się na powiekach, nie podrażniają ich i kolory nie tracą nasycenia po upływie paru godzin.Można nimi stworzyć wiele wariacji, zarówno wieczorowych jak i tych dziennych. Owszem w większości są one połyskujące ale nie jest to wulgarny brokat tylko delikatne drobinki, które wyglądają elegancko i ciężko jest z nimi przesadzić.
Nie będziemy wyglądać bazarowo jeżeli użyjemy ich z głową.  Moim zdaniem jest to świetny prezent dla wielbicielek makijażu. Wiem wiem jest już po świętach ale przed nami jest jeszcze mnóstwo okazji, żeby kogoś obdarować taką paletą.

✩✩✩

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz