Częst zaglądam do

czwartek, 22 września 2016

Puder matujący z olejem arganowym PAESE

Od dłuższego czasu do wykończenia makijażu, czytaj do zagruntowania podkładu używałam pudru transparentnego, który skutecznie zmatowił, utrwalał ale nie dodawał przy tym żadnego koloru ( puder ryżowy ).  Myślę, że celowo omijałam pudry które same w sobie miały kolor, lubię kontrolować koloryt mojej skóry na twarzy i nie przepadam  za niespodziankami które gwarantują nam niektóre produkty.

puder matujący nr 2 PAESE



Puder z PAESE  był pierwszym tego typu kompaktowym, prasowanym pudrem w kamieniu w mojej kosmetyczce od dłuższego czasu. Mój numer to 2, dostępnych jest aż sześć odcieni, co w polskich markach zdarza się rzadko. Przeważnie są dwa albo trzy kolory które średnio można dopasować do karnacji. Mamy końcówkę września pojawiły się już chłodne wieczory i wietrzne poranki. Dlatego postanowiłam wspomóc moją twarz dodatkowym nawilżeniem i kupiłam ten puder, ze względu na olej arganowy który jest wyszczególniony w jego składzie.

gąbeczka dla której szukam zastosowania :)
tutaj widać jak produkt jest miękki - ślady po pędzlu, szkoda, że zdjęcie nie odda pięknego zapachu
 
Zacznijmy od początku, cena niecałe 25 zł/8g produktu. W kartoniku znajdziemy ładne, klasyczne opakowanie, solidnie wykonane. Puzderko w środku ma lusterko, za pomocą którego możemy zrobić sobie nawet cały makijaż i gąbeczkę, która pojawia się zawsze w takich produktach i kompletnie nie nadaje się do aplikacji - pełni głównie funkcję ozdobną i ochronną dla pudru. Zapach tego produktu jest idealny, delikatny, kremowy, słodki, bardzo przyjemny absolutnie nie powoduje mdłości, w trakcie aplikacji jest miłym dodatkiem do samego pudru. Kosmetyk jest bardzo wydajny, ładnie kryje i wyrównuje koloryt. Można używać go zarówno na sucho jak i na mokro. Powiem szczerze, że nie miałam do tej pory odwagi używać go na mokro, jestem zdecydowanie zwolennikiem klasycznej aplikacju pudru w kamieniu. Nadaje się do cery tłustej, mieszanej i normalnej. Zawiera filtry UV-A i UV-B, jest wolny od parabenów.

Puder ładnie matuje twarz, pod warunkiem, że aplikujemy go pędzlem, nabierając niewielką ilość produktu i wykonując ruchy stemplujące. Im mniej go nałożymy tym nasza twarz będzie wyglądała lepiej. Jeżeli nałożymy go za dużo niemal od razu na twarzy pojawi się efekt ciastka, produkt się zważy i będzie nieestetycznie wyglądał. Nie zauważyłam żeby wysuszał moją skórę.
Jeżeli chodzi o efekt matu po aplikacji to utrzymuje się bez zmian około czterech godzin, potem puder zaczyna wtapiać się w skórę w sposób bardzo naturalny, może delikatnie ścierać się na policzkach i na nosie. Po 8h spędzonych w pracy, w moim przypadku twarz wygląda zaskakująco dobrze, bardzo naturalnie, z takiego efektu jestem zadowolona i takiego oczekuję. Myślę, że na jednym opakowaniu się nie skończy.

Made in Poland :) to dodatkowy atut
wyglądem nie odbiega od droższych tego typu produktów

Jestem nim mile zaskoczona, powiem szczerze, że wątpiłam w niego od samego początku, do pierwszego użycia. Nie jest kosmetykiem idealnym ale jak dla mnie okazał się świetną alternatywą dla pudrów transparentych.
Koniecznie napiszcie o swoich doświadczeniach związanych z pudrem PAESE, dla mnie jest on wakacyjnym odkryciem, z niecierpliwością czekam na mroźne dni żeby go przetestować w trudniejszych warunkach atmosferycznych.

✩✩✩

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raczej takich kosmetyków na co dzień nie używam więc nawet nie bardzo mogę się na ich temat wypowiedzieć. Jestem za to zachwycona kosmetykami firmy https://eveline.pl/ i mogę śmiało je wszystkim polecić. Oczywiście wiele zależy od tego kto jakie kosmetyki preferuje.

    OdpowiedzUsuń