Nie wiem jak Wy ale ja nie jestem fanem paletek kosmetyków. Po pierwsze zajmują dużo miejsca w kosmetyczce, po drugie większości kolorów używamy bardzo rzadko albo wcale, po trzecie jak nam upadnie to na mur beton zawsze jakieś okienko się pokruszy i zabrudzi nam pozostałe.
Okazjonalnie decyduję się na kupienie jakiejkolwiek paletki z kosmetykami kolorowymi, przeważnie są to cienie - aktualnie mam aż jedną w swojej kolekcji :). W przeszłości byłam posiadaczem paletki konturującej do twarzy o której więcej możecie przeczytać
tutaj.
tutaj.
Dzisiaj opowiem Wam o moim najnowszym paletkowym zakupie.
Przed świętami jesteśmy zalewani promocjami w drogeriach, nie było inaczej w grudniu kiedy wpadłam zobaczyć czy mają coś fajnego w Douglas w tamtym okresie. Z racji tego, że mój bronzer już mi się kończył szukałam godnego następcy. Najlepiej gdyby był to bronzer z rozświetlaczem. Niestety nie znalazłam niczego ciekawego i szczerze powiedziawszy nie miałam ochoty na brodzenie w tym tłumie poszukującym prezentów na ostatnia chwilę. Przy kasie zapytałam ekspedientkę czy ma może coś pod ręką tego typu, za chwilkę wróciła do mnie z paletą MY CONTOURING PALETTE.
Początkowo nie byłam nią zainteresowana, przeszkadzała mi jej wielkość i aż 8 kolorów w środku. Myślałam, że nigdy tego nie zużyję. Niewiele się zastanawiając kupiłam ją. I tak można powiedzieć przez przypadek odkryłam swojego ulubieńca ostatnich tygodni.
Zacznijmy od początku, pudry po 3.5 g każdy, w górnej części mamy same brązy ( od lewej chłodny ciemny brąz, mokka, cappuccino i ciepły brąz), dolna linia to kolory jasne: pastelowy żółty, kolor cielisty, kość słoniowa i róż z ciepłym brzoskwiniowym akcentem i uwaga jako jedyny ma błyszczące drobinki. Oprócz tego mamy spore lusterko w opakowaniu, które dość opornie się otwiera i według mnie to jego największy minus. Już raz poświęciłam paznokieć na otwarcie paletki, odradzam podobnych praktyk.
Kosmetyki mają przyjemy pudrowy zapach, są bardzo miękkie w strukturze, bardzo łatwo się je nakłada, idealne do blendowania. Są mocno napigmentowane w szczególności najciemniejsze brązy. Absolutnie nie przeszkadza to w stopniowaniu intensywności na skórze.
Kolory 1,2,3 służą do konturowania kości policzkowych czy czoła ale ja postanowiłam wykorzystywać je jako cienie do powiek. Od dawna szukałam matowych brązów z myślą o dziennym makijażu oka. Te idealnie się nadają, ładna pigmentacja, mat, trwałość to wszystko przemawia na ich korzyść. 4 to mój bronzer odcień ani ciepły ani zimny coś pośrodku, bardzo naturalnie i delikatnie pomaga mi w konturowaniu twarzy.
5,6 i 7 używam jako bazy pod cienie, żeby wyrównać całą powierzchnię powieki, 7 często ląduje pod łukiem brwiowym a 6 oraz 5 to moje rozjaśniacze do innych cieni. Tak jak w przypadku białej farby i pigmentu, gdy kolor jest zbyt ciemny zależy nam na czymś delikatniejszym dolewamy białego koloru i uzyskujemy optymalne rozwiązanie, tak ja wykorzystuję jasne kolory pudrów.
Ostatni róż nr 8, dawno nie spotkałam się z takim pięknym odcieniem, moim faworytem od lat są róże Bourjouis. Bardzo łagodny odcień różu, nie za mocny nie za delikatny w punkt, z dodatkiem ciepłej brzoskwini i milionami skrzących się złotych drobinek. Coś pięknego. Dodaje twarzy lekkości i świeżości, bardzo odmładzający i kobiecy kolor. Jest moim faworytem z całej paletki i nawet gdyby okazało się, że pozostałe są kiepskie kupiłabym ją ponownie tylko dla tego różu.
Reasumując to pierwsza od lat paletka z której jestem w pełni zadowolona i istnieje duże prawdopodobieństwo, że zużyję ją w całości. Powiem Wam, że jestem szczerze zadowolona z tego produktu. Polecam go każdemu kto interesuje się konturowaniem i nie tylko.
Czy macie swoich faworytów do konturowania? Jestem bardzo ciekawa czego lubicie używać.
✩✩✩
Piękne kolory ma ta paletka :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest godna polecenia :)
Usuń